"Skuteczne leczenie musi dotknąć indywidualnie każdego człowieka i dokonać odrodzenia jego serca" Ellen G.White
Jezus najwspanialszym Lekarzem.
Post chciałbym zatytułować:
Moja droga do Jezusa.
Jeszcze kilka miesięcy temu, gdyby przypadkowa osoba mnie zapytała o coś
szczegółowego na temat życia Jezusa nie potrafił bym w przejrzysty sposób
przedstawić min. jakie cechy posiadał Jezus, który był na ziemi pod postacią
człowieka jako Bóg, kto Go przysłał na ziemie, a także po co to wszystko robił
i dlaczego…? W tej chwili znam te cenną wiedzę, która zapoczątkowała narodzenie
się mojej wiary na nowo i spojrzeniu na świat z innej (lepszej) perspektywy.
Moja droga do Jezusa była bardzo długa i kręta, po mimo że byłem
praktykującym katolikiem, praktykowałem i uczęszczałem do kościoła, lecz moja
wiedza z zakresu chrześcijaństwa była znikoma i ograniczała się do
praktykowanej niedzieli. Dlaczego długa i kręta?
Dlatego ponieważ miałem w swoim życiu chwile, kiedy zwątpiłem w wiarę
Boga i odszedłem od rozwijania się w aspekcie życia jako chrześcijanin.
Dzisiaj to wiem i mógłbym odważnie powiedzieć, że moja wiara zakończyła
się w młodym wieku, po mimo że uczęszczałem do kościoła, ta wiara była
zdecydowanie martwa, tak martwa.
Minęło sporo lat w których żyłem bez Boga w swoim życiu, przez to
właśnie moja droga do Jezusa była bardzo długa i kręta. Podczas tych długich
lat bez Ojca Niebieskiego, wydarzyło się masę sytuacji i rzeczy, które dzisiaj
dopiero mogę odczytać jako znaki, że Bóg istnieje i zdecydowanie chce dla nas
ludzi jak najlepiej. Sytuacje które mnie dotknęły, a także złe pojmowanie
świata działania Boga w tam tym czasie, przyczyniły się do chwil w których
powiedziałem sobie: zaczynam żyć sam bez Boga, bo nie ma Boga, a jeśli jest to
patrzy na nas ludzi i wytyka nam tylko błędy, mniej więcej w taki sposób mogę
przedstawić mój ogólny światopogląd życia Boga z moje przeszłości. Odejście od
Boga było czymś nie mądrym, pociągnęło za sobą falę różnych przedziwnych
sytuacji, ale o tym opowiem za moment. Konsekwencję były spore i wtedy jeszcze
myślałem że pochodzą od Stwórcy, jako kara za odejście, jako ustawienie do
pionu, że ciągle źle robię. Takie podejście wyrobiło w mojej głowie fałszywe
myśli na temat Ojca Niebieskiego, całkowicie niezgodne z prawdą o Nim. Dlatego
wtedy jeszcze zadawałem sobie pytanie: czemu mnie to dotyczy i dlaczego muszę
to być ja?
(wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zło które mnie dotyczy, to mój
dobrowolny i własny wybór, w tej chwili kiedy to się tylko stało, czyli w
chwili wyboru, wielki bój na mojej osobie się skończył i za razem zaczął…)
Minęło kilka dobrych lat życia bez Boga. Uświadomiłem sobie, że te
wszystkie złe rzeczy były jak klocki domino, a ja byłem pierwszym po którym poleciały
następne. Z perspektywy czasu wiem, że toczyła się w mojej osobie i na mojej
osobie w znaczeniu dosłownym wojna, wojna po między dobrem, a złem. Dlaczego
złem? Ponieważ sam siebie otworzyłem na to zło odchodząc od Boga, a że Bóg dał
wolny wybór, toczyła się wojna o moją osobę, tak jak kiedyś toczyła się wojna w
Królestwie Niebieskim, tak teraz dzieje się na każdej osobie po między Ojcem
Niebieskim, a Złym, który także patrzy i czuwa by nas ludzi zagarnąć do swojego
stada.
Błędem jest myśleć, że nie ma Boga, ale również błędem jest myśleć że
nie ma złego… Tylko zły chce, byśmy uświadomili sobie w naszym życiu, że nie ma
Boga, ale również jego samego… Niestety muszę przyznać, że ja byłem ofiarą
takich myśli, a jakie konsekwencje były z takich myśli?
Dzisiaj muszę przyznać, że ogromne, począwszy od trudnych chwil w młodym
wieku po przez zaszczepienie w sobie ciągłego strachu do życia, a skończywszy
na chorobie, która mnie dotknęła. (nie chce tutaj opisywać choroby i co ona
natomiast spowodowała, bo wystarczy napisać że choroba ta nazywa się po
łacińsku Colitis ulcerosa co w znaczeniu polskim oznacza Wrzodziejące zapalenie
jelita grubego WZJG, każdy kogo dotknęła ta choroba dobrze wie, do czego może
doprowadzić) gdy na nią zapadłem byłem osobą dla której świat przestał istnieć
po części, ponieważ miałem około 17 lat.
Nie chce tutaj rozpisywać się na temat choroby, natomiast chciałbym się
skupić na tym co było dalej. Życie płynęło do przodu, ale tak jak
mówiłem bez Boga (po mimo tego że praktykowałem chodzenie do kościoła czy
spowiedzi) Po nie długim czasie od trudnych chwil, może nawet wcześniej,
odsunąłem się od Boga całkowicie, ponieważ zwykła modlitwa wieczorna była dla
mnie uznana za niepotrzebną. Trudno opisać całość decyzji które nastąpiły,
ponieważ żyłem także w grzechach (wiadomo każdy je ma, ale z perspektywy młodej
osoby, te grzechy były cały czas na porządku dziennym, a żal za
grzechy i skrucha nie miała w ogóle znaczenia, ponieważ wówczas nie znałem
tychże pojęć dogłębnie)
Błądziłem w życiu i szukałem odpowiedniej drogi. Jak dziecko zagubione w
mgle czy w lesie. Dlaczego szukałem? Wtedy jeszcze na to pytanie nie znałem
odpowiedzi, lecz szukałem i szukałem, po przez różne ludzkie rzeczy, najpierw
materialne, później materialne stały się za małe, zacząłem szukać w
niewidzialnych rzeczach.
Otóż to niewidzialnych rzeczach, czym były te niewidzialne rzeczy, które
stały się dla mnie nadzieją na lepsze życie? Przede wszystkim były i są to
elementy pochodzące z religii wschodu, w którą nie powinienem wchodzić, ale
najważniejsza jest meta mojej drogi w którym to JEZUS jest moim Mistrzem,
Przewodnikiem, a także wielkim Przyjacielem. Spotkałem zupełnie przez przypadek
na swojej drodze osobę, która po przez taką samą chorobę, próbowała mnie całkowicie
odciągnąć od Boga i muszę niestety przyznać, że jej się to w tamtejszych
czasach udało, ale nie na długo. Osoba ta mi namąciła mocno w głowie, a że mam
bliski wpływ osoby, która się zajmuję magią, ta wiedza była łatwiej
pochłaniania. Znajomość trwała ta kilka miesięcy i uwierzcie mi, że sporo w
głowie zrobiła zamieszania. Założeniem tej osoby było uświadomienie mnie jak
powstał świat, a wg tej osoby właśnie przez wybuch! Czyli całkowicie
wykluczając Boga z udziału stworzenia, ale mnie się wtedy to podobało, ponieważ
istniały wg tej osoby istniały energie kosmiczne itp. Ponad to mam bliską
osobę, która mogła mnie wprowadzić w religie wschodu, czyli reiki, kundalini,
wahadełka i inne różne niewidzialne byty. Część z nich zacząłem nawet
praktykować, lecz np. na metodę reiki czułem duży opór itp. teraz wiem że na
mojej osobie toczył się wielki bój między dobrem, a złem.
Pamiętajcie elementy religii wschodu nie dadzą wam szczęścia, spokoju
wewnętrznego, jak to jest ciągle wmawiane. Może początkowo poczujecie się
lepsi, bo będzie mogli różne rzeczy robić, będziecie czuć się jak Bóg. Po przez
tą religie będzie wam wpajane, że sami jesteście Bogami, że wszystko jest
uzależnione od Was itp. Przyjęcie tych myśli i takie sposobu myślenia, otworzy
Wasze kanały energetyczne na niebezpieczną moc. Energia i religia wschodu tak
jak mówiłem, nie uszczęśliwi Was, a jeśli tak to na krótko, a po jakimś czasie
spowoduje nicość i bezsens życiowy, tak też było w moim przypadku. Dzisiaj już
wiem że tylko po przez Jezusa moje życie ma znowu sens.
Po pewnym czasie, człowiek który chciał mi zaaplikować religie wschodu,
przestał się do mnie odzywać i zerwał totalnie kontakt. Lecz ja dalej zacząłem
się zajmować energiami itp. zbudowałem kamienny krąg, który do dzisiaj jest dla
mnie zagadką. (krąg z 12-tu dużych kamieni jak w Grzybnicy, tyle że o mniejszej
średnicy)
Praktykowałem tego typu jak to się mówi doładowywanie energią itp. Po
pewnym czasie spotkałem po przez Internet pewną kobietę, która mnie od początku
zainspirowała i z tą osobą mam kontakt po dzień dzisiejszy, myślę że to Ona
była jedną z ważniejszych osób, które przyczyniły się do mojej zmiany i
wreszcie zjechaniu na odpowiednią drogę. Osoba ta zainspirowała mnie, ponieważ
napisała dwie książki, jedną właśnie o kamiennych kręgach, co spowodowało, że
zainteresowałem się tym dogłębnie. Po przeczytaniu książki nawiązałem z Nią
kontakt. Kontakt trwa do dzisiaj i wymieniamy się poglądami, ale przybliżyła mi
sprawę religii, co spowodowało u mnie badanie i zainteresowanie sprawami
religii chrześcijańskiej, ponieważ powiązała sprawę kręgów z naszą religią.
Jakiś niedługi czas temu wydała swoja drugą książkę, którą również
przeczytałem, lecz ona dotyczy już innych spraw, bardziej zaawansowanych, także
również polecam. Osoba ta zwróciła moją uwagę i zacząłem interesować się
religią, za długo tutaj żeby opisywać wszystkie szczegóły, natomiast efektem
końcowym było wskazanie mi odpowiedniej drogi, choć ja jeszcze nie byłem silnej
wiary, to poleciłem moje życie Jezusowi by to ona prowadził me życie. Tak z dnia
na dzień słowa o kierownictwo stały się moją codzienną modlitwą.
Nie uwierzycie, ale po niedługim czasie moje życie zaczęło się układać
jak puzzle w całość. Zacząłem interesować się Jezusem, a święta Bożego
Narodzenia w 2011r były czymś wyjątkowym, odczułem dużą obecność Jezusa w swoim
życiu.
Wracając do sytuacji zdrowotnej, nadeszło także załamanie, które dla
mnie nie było łatwe do zrozumienia i ciągle dręczył mnie strach przed kolejnym
badaniem. Załamanie okazało się także przełomowe w moim życiu. Dlaczego przełomowe w moim życiu? O tym
opowiem za moment. W głowie ciągle miałem tylko jedno, to że jak lek
przestanie działać, to nie będzie dla mnie ratunku i operacja będzie
nieunikniona. Muszę przyznać że mój strach o obawa była duża, bałem się jak nigdy jeszcze w życiu, ale liczyłem się z tym że mogę przez to przejść. Po mimo wspomnienia które
wykreowało czarny scenariusz w mojej głowie, pojawiła się iskierka
nadziei.
Nagle w nieoczekiwanym momencie w którym byłem już totalnie załamany,
usłyszałem głos, głos którego nie zapomnę do końca życia: NIE
LĘKAJ SIĘ, TO MINIE. Przez moje ciało w momencie przeszła fala spokoju i błogostanu.
Zastanawiało mnie skąd pochodzą takie słowa? Przecież przed chwilą miałem czarne
myśli, gdybym sam sobie to wmówił to nie czuł bym momentalnie przypływu spokoju w moim
ciele. Z totalnie załamanego człowieka, zmieniłem się w oazę spokoju, ogarnął mnie błogostan, jak gdyby strach odszedł w niepamięć. Pierwszy raz w życiu doświadczyłem takiego uczucia. Wtedy jeszcze nie
wiedziałem, że te słowa wypowiedział JEZUS CHRYSTUS. Był to moment w moim
życiu, gdzie jeszcze bardziej poświęciłem się od tamtego czasu Jezusowi i
oddałem moje życie w jego kierownictwo. Codziennie rano rozmawiałem z Jezusem
zwykłymi prostymi słowami, modliłem się jak tylko potrafiłem i prosiłem go, by
mnie uzdrowił. Zaufałem Jezusowi i powierzałem się Jemu, zanim usłyszałem te słowa, a teraz UFAM Jezusowi jeszcze mocniej, bo to co przeżyłem jest niezwykłe. Nie mogę też tego
zachować tylko dla siebie, czuję chęć wyrażenia się innym, byście mogli usłyszeć, jak Wielki jest Pan. Może dzieląc się tymi słowami Wam pomogę.
Sytuacja w której się znalazłem, czyli opis sytuacji z perspektywy lekarzy
była nie do zniesienia psychicznie przeze mnie, ponieważ brałem lek o
nazwie azathioprine, a sytuacja choroby zaczęła się nagle
pogarszać i po moim stanie zdrowia przeczuwałem, że lek AZA przestaje działać. Po pewnym czasie w mojej głowie pojawiły się
nagle nieoczekiwane słowa, ODSTAWISZ TEN LEK, JUŻ NIEDŁUGO. W moim życiu zaczęły dziać się sytuacje, które
odmieniły mnie i moje życie całkowicie. Słowa, które usłyszałem stały się
życiem i w niedługim czasie zostały całkowicie potwierdzone.
W całej tej
sytuacji te słowa, które usłyszałem dały mi nowe życie. Życie w którym Jezus
Chrystus odgrywa centralne miejsce, nie ja, lecz Jezus, ja jestem na samym
końcu, a wcześniej inni ludzie. Życie z JEZUSEM zmieniło mnie także
wewnętrznie, ponieważ, kiedyś byłem egoistą, teraz najpierw myślę o innej
osobie, dopiero później znajduje tam miejsce dla siebie. Życie znowu nabrało sensu!
Słowa, które
usłyszałem stały się moją rzeczywistością, w niedługim czasie natrafiłem na
pewną stronę i po stronie
internetowej widać że osoba, która ją założyła to osoba, która chce
dzielić się z innymi wiedzą i mądrością, która mu została dana. Stronę możecie
odwiedzić pod adresem: www.zdrowie1.com
Na stronie
tej znalazłem sposób leczenia mojej choroby i przyczyn powstania choroby, które
w moim przypadku są bardzo prawdopodobne. Po zastosowaniu jedzenia i
naturalnych suplementów z tej strony czuję się coraz lepiej, a moje zdrowie
idzie ku dobremu. Odstawiłem lek o nazwie potocznej AZA, która niszczy organizm
po przez osłabienie odporności. Polecam
powyższą stronę, ponieważ może pomóc wielu osobom. Jednak mój stan zdrowia,
który się z dnia na dzień poprawia i to bez leku, który niszczy zdrowie
zawdzięczam tylko i wyłącznie Bogu, który mnie prowadzi w życiu. Pamiętajcie
Bóg jest Wszechmogący i zna na nas na wylot. To Bóg stworzył świat i to On wszystko
może, tylko wystarczy z Nim porozmawiać, powierzyć się Jemu, a resztą się zajmie :)
"Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana, ale
módl się do Niego, a On cię uleczy." [Mądrość Syracha 38:9]
Polecam czytać Pismo Święte, które jest moim
jedynym autorytetem w życiu codziennym. Oprócz ewangelii i przypowieści,
możecie znaleźć w Piśmie Świętym wiele cennych rad w życiu prywatnym, czy w
życiu małżeńskim, czy też w związku z dziewczyną czy rodziną. Pismo Święte
stało się moja lekturą i staram się w miarę możliwości czytać Je dość często.
Dlaczego Pismo Święte? Ponieważ w Piśmie
Świętym można znaleźć mądrość życiową, oraz cenne wskazówki jak
powinniśmy żyć. Teraz wiem, że misję życiową ma każdy z nas, nie tylko
księża którzy swoją misję głoszą po przez instytucje takie jaki kościół, ale
także my ludzie: po przez uczynki, po przez nawracanie innych, zmieniajmy
siebie, a zmienimy świat.
Ktoś mógłby powiedzieć, życie z Bogiem jest
zbyt trudne, dlatego pójdę na skróty i będę żył tak jak autor tej wypowiedzi,
do czasu kiedy Boga w jego życiu nie było, nie ma bardziej mylnie podjętej
decyzji. Od tamtego czasu codziennie w moim życiu rozmawiam z Bogiem, nie tylko
po przez modlitwę, ale po prostu po przez słowa płynące z głębi serca, dzisiaj
wszystko się układa i idzie ku dobremu, choć moje życie było szare, pozbawione
sensu, nawet wielka rzecz nie dawała mi radości. Jeśli dawała radość, to ta radość
była sztuczna, pozbawiona życia. Nawet lekarze dali mi to odczuć, ale ja dzięki
Jezusowi się na nowo-narodziłem i moja dusza, a teraz moje ciało się na nowo
rodzi i czuję się wspaniale. Uwierzcie i zaufajcie Jezusowi, a wasze problemy
znikną, tak jak było w moim przypadku. Jezus żył, żyje i żyć będzie, kiedyś był
widzialny, a dzisiaj Jezusa można odczuć w własnym życiu, przekonajcie się
sami!
Warto mieć w dzisiejszym zwariowanym życiu tak
dobrego Przyjaciela jakim jest Jezus. Od czasu kiedy zacząłem rozmawiać
z Jezusem, odstawiłem wahadełko, odstawiłem religie wschodu tak po prostu,
a zdałem sobie z tego sprawę dopiero po czasie, przestało mnie do tego ciągnąc
i tego nie potrzebuje, dzisiaj już wiem, że brnięcie w religie wschodu jest
niczym dobrym, bo pełne i prawdziwe szczęście można uzyskać tylko po przez i
wraz z Jezusem Chrystusem.
Moim jedynym źródłem życia jest Jezus
Chrystus. Życzę wszystkim, by doświadczali cichych cudów! JEZU UFAM TOBIE.
Niech ta moja wypowiedź będzie świadectwem
nawrócenia się na właściwą drogę. Cieszę się, że
mogłem podzielić się z Wami tajemnicą życia, ponieważ za taką uważam
sytuację, która mnie spotkała. Nawróciłem się na odpowiednią drogę. Na drogę w
której pierwszym znakiem jest Jezus Chrystus, jako jedyny pośrednik
między nami ludźmi, a Ojcem Wszechmogącym.
Mógłbym pisać o tym długo, lecz nie jestem i
tak w stanie opisać wszystkiego co chciałbym Wam wyrazić. Będę próbował
sprostać sobie i będę chciał ująć więcej wiadomości oraz emocji w kolejnych
postach. Może uda mi się przedstawić to w sposób przejrzysty dla Was
drodzy czytelnicy. Zapraszam do czytania kolejnych postów. Jeśli natomiast
macie jakieś pytania piszczcie do mnie na adres email, a postaram się odpowiedzieć
:)